music

piątek, 15 lutego 2013

Ruch drogowy


Jazda pojazdem mechanicznym po drogach tego pięknego kraju niewiele  się różni od tego co możemy zaobserwować w ojczyżnie  - różnica jest tylko taka, że wszystko odbywa  się jakby w lustrze.  Samochody poruszają się po stronie lewej, kierownica jest po stronie prawej i po tejże prawej stronie znajduje się względem kierownicy włącznik kierunkowskazów. Jak dotąd nie udało się jeszcze odwrócić skrzyni biegów, więc biegi są takie jak i u nas. Co ciekawe jednak,  znany nam dobrze gest wykonywany prawym kierunkowskazem, oznaczający „ możesz mnie wyprzedzić”,  nie uległ odwróceniu i nie bardzo wiadomo czy pojazd przed nami chce wyprzedzać osobiście czy tez daje nam znak do wyprzedzenia jego. Kierowcy z wyjątkiem taksówkarzy są przewidywalni. Nie można natomiast specjalnie liczyć na gest dobrej woli przy włączaniu się do ruchu, raczej można liczyć na „obtrąbienie”. Taksówkarze natomiast to zupełnie inna nacja kierowców. Oni kierują się nie ustawą o ruchu drogowym,  a jedynie wąsko pojętą własną   „ekonomiką transportu”, tzn. jak najmniej km i jak najwięcej pasażerów. Dla taksówkarza nie jest problemem nagłe zawrócenie na 4-pasmówce, w celu dopełnienia fury o kolejnego klienta. Kierowca taksówki wszystkie decyzje podejmuje błyskawicznie i i nie poprzedza tego żadnym przygotowaniem.  Trzeba zaznaczyć, ze nie ma tu autobusów – są tylko taksówki  z czarnymi kierowcami.  Taksówka zbiera klientów „do fulla” po drodze. Każdy pasażer płaci 9$ niezależnie od tego gdzie zostanie wysadzony (w obrębie miasta). Każdy czarny młodzieniec marzy o tym by być taksówkarzem i pędzić przez miasto swoim taxi, trąbiąc na wszystkich pieszych, zachęcając ich do skorzystania z jego usług.  Wsiadać i wysiadać można wszędzie. Największym zainteresowaniem cieszy się wsiadanie i wysiadanie na głównym skrzyżowaniu przy Werner Street, gdzie można wsiadać i wysiadać również na środku skrzyżowania, na zielonym świetle i na dowolnym pasie. Wszystko odbywa się dosyć płynnie i przy kanonadzie klaksonów zarówno zdesperowanych kierowców pozostałych pojazdów jak i klaksonów czekających do ostatniej chwili kierowców taksówek. Miedzy tym wszystkim nie brak pieszych, dla których zielone światło trwa tu 1-3s. Pozwala to na nieustanny przepływ potencjalnych klientów przez skrzyżowanie.  Jazda rowerem po jezdni jest tu praktycznie nie możliwa; no może gdybym sobie założył jakąś mega świetlaną kamizelkę i dokupił sprężarkę i klakson od tira, to może mógłbym wzbudzić jakiś szacun. Odmienność  i wypas budzi tu uznanie. Największą kolejkę  i najwyższe ceny ma lekarz, który codziennie zakłada muchę i bada klientów rękoma wystrojonymi sygnetami.  Tak więc rowerem najlepiej po chodniku, a i tak wszyscy patrzą na mnie jak na jakiegoś odmieńca, (po co sobie cos takiego kupił? I gdzie?) – tu nikt ani rowerów, ani skuterów podobnie jak i wielbłądów nie używa . Jak jesteś biedny to jedziesz taxi, a jak bogaty to jedziesz swoim.  Jeżeli do tego dodamy, że wszelkie niesprawne światła, czy rozkopane skrzyżowania czekają na lepsze czasy, to możemy postawić wniosek, że jazda po stolicy wymaga od kierowcy koncentracji, poświecenia, cierpliwości i sprawnego sygnału.

Za to poza miastem sprawa się zdecydowanie uprasza, bo rzadko występują tam inni uczestnicy ruchu.  Zdarzają się i owszem tacy, co nie mają żadnego pojęcia o zachowaniu na skrzyżowaniach...


 I o tym kto komu ma ustąpić  pierszeństwa …



Zdjęcia taksówkarzy dołacze w pózniejszym czasie
wd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz