music

wtorek, 30 lipca 2013

Wild Dog and ...


 W niedzielne popołudnie wybralismy sie do odległej o 60km farmy, gdyż dowiedzielismy sie, ze występuja tam 3 brakujące nam jeszcze gatunki; Wild Dog, Karacal i Leopard. Chłopaki mają a specjalny katalog do odznaczanie 50 najwazniejszych gatunków Namibii. Zostaje nam niestety jeszcze Eland (najwieksza bantylopa), której niestety nie ujrzelismy bedąc na północy.
Karen Bliksen widziała watahę ponad 500 dzikich psów przemieszczajacych się w nieznanym kierunku, niezwracajace uwagi na nic co mijają. To musiało byc wrażenie. Opis powala.
Nam udało sie zobaczyć stado składajace się z 12 osobników, odpoczywajacych w promieniach słońca po pracowitej nocy. W Namibii jest ich tylko 5400 szt wg. najnowszych statystyk. Farmerzy sukcesywnie zmniejszaja ich liczbę, dlatego powstaja fundacje zajmijace sie ich ratowaniem. Watahy Dzikich Psów polują na bydło pod ochrona nocy, dlatego sa tak nielubiane przez farmerów.








Karakal to taki nasz polski Ryś, chyba nawet mniejszy. Na ludzi nie poluje. Zapach mięska wyczuwa bardzo dobrze. Jest wiecznie w drodze, wcale sie nie zatrzymuje. Maćkowi nawej udało sie go dotknąć.






A Leapard to kocie bydle. Na krwiste mięsko zgłasza się pilnie i niestety pozostaje na zamknietym obrzarze wielkiej farmy. Ryk oznajmiajacy zainteresowanie krwista antylopą budzi lęk.




Niestety mój aparat definitywnie odmówił współpracy - więc fotki kamerą :-(.

Prawko


Postanowiłem usankcjonować moja jazdę motocyklem i spróbować zdać na prawo jazdy tutaj. W tym celu udałem się do odpowiedniego Authority. Przed wejściem miałem już propozycje nabycia prawa jazdy za niespełna 5000N$ od gościa w ciemnych okularach i niezwykle luźnym kroku.  Nie skorzystałem i wszedłem do środka. Lekko klejący się urząd z wieloma okienkami i kolejkami . Na stojaku różne formularze – co tu wybrać? Informacja świeci pustkami.  Z pomocą przyszedł mi security guy i opowiedział mi co mam po kolei zrobić. A więc wypełnić formularz, zapłacić 14zł!!! (jeśli tak dalej pójdzie to wpiszę prawo jazdy na listę najbardziej opłacalnych rzeczy w tym kraju, na drugim miejscu po basenie za 2,5zł/dzień), podejść do maszyny do badania wzroku, podejść do maszyny do zdjęć, z tym podejść do okienka nr 2, aby żującą wielkimi ruchami obfita pani wprowadziła mnie do systemu i wygenerował kwit, z krótszym udam się do okienka w drugim budynku, aby wypełnić niebieski formularz i z xerem mojego nowego registration ID, dostać termin testu. W sumie proste. Wykonuje grzecznie kolejne czynności  i już godzinie wiem, że mam się zgłosić o 9.45 na test za 3 dni.
W tym celu nabywam książeczkę rekomendowaną przez ministra transportu, niejakiego Helmuta (foto wkrótce)  o niezwykle poczciwej aparycji i przystępuję do nauki. Po kilku stronach stwierdzam, że to zbiór mega luźnych zasad, które zdecydowanie rozluźniają Prawo o Ruchu Drogowym znane z kraju nad Wisłą.
  1. Hol nie może być dłuższy niż 3,5m i holować można drugi samochód z prędkością niebagatelną, bo nie przekraczającą 120km/h na drogach asfaltowych, na gruntowych niestety trzeba się ograniczyć tylko do 100km/h, a jeżeli w pojeździe holowanym  są pasażerowie to niestety do 30km/h.
  2. Można holować maxymalnie tylko 2 przyczepy (z trzema byłoby weselej, ale trudno) lub samochód z przyczepą. Ustawodawca nie wspomina z jaką prędkością, więc stawiam że 120km/h powinno być ok.
  3. Z parkowaniem i handlowanie trzeba niestety wstrzymać się w odległości mniejszej niż 5 m od skrzyżowania
  4. Na pace można wozić tyle ludzi ile dopuszczalna ładowność przyjmując, ze jeden człowiek waży 63kg, dwoje dzieci = jeden dorosły, a dzieci do lat 3 nie liczy się wcale, a 1m3 bagazu to 100km – z jednym drobnym szczegółem, ze przy jeździe na siedząco burta musi mieć min 35cm, a jak na stojąco to 90cm.
  5. Kierowanie ruchem przez policjanta wymaga sokolego wzroku od użytkowników dróg, wszystko zależy od tego czy dłoń jest przodem czy bokiem do kierującego. Innymi słowy niewielki ruch w nadgarstku policjanta umożliwia przejazd przez skrzyżowanie. Domyślam się, że przy dużych upałach bardziej energiczne ruchy kierującego ruchem mogłyby za szybko go wyczerpać.
Dobrze nauczony tych wszystkich zasad zgłaszam się na test w wyznaczonym terminie. W kolejce czeka ze 40 osób. Wyróżnia mnie zdecydowanie kolor skóry, jak i w wielu innych przypadkach tutaj, jestem jedynym białym. Wreszcie zostaje wyczytany Dżakup Dżerzej (Jakub Jerzy)  - no już mi się podoba moja nowa ksywka, brzmi ta amerykańsko.  Ogołocony ze wszystkich pomocy zajmuje miejsce D11 przy malutkim drewnianym stoliczku, wyposażonym w ołówek, gumkę i długopis.  Do tego dostaję książkę i formularz odpowiedzi.  O dziwo formularz wypełniamy ołówkiem – domyślam się, ze wtedy latwiej przepchnąć nieuka. No nic trudno, mam nadzieję tylko, że nie jest to po to, aby oblać białasa. Pytania jak u nas bardzo podchwytliwe, niektóre odpowiedzi nie są ułożone w porządku alfabetycznym, aby wzmocnić czujność pacjenta.
Równo po godzince i po wyrzuceniu kilku zawodników z dodatkowymi pomocami naukowymi wszyscy oddają test.   Wyniki jutro :-)

Koncert dla bur...




W sobotni wieczór w ramach nagrody za Young Scientist zabieram mojego syna Dżanka na koncert;  6 największych gitar z RPA zaprezentuje swoje umiejętności w Country Clubie na przedmieściach. Nabywam bilety droga elektroniczna przez RPA i wsiadamy do taksówki. Na bilecie widnieje godzina 18.00 – ledwo zdążamy, ale okazuje się, że jesteśmy pierwsi albo jedyni. Duży hotel z kasynem w stylu afrykańsko-nowobogackim nie robi najlepszego wrażenia. Z sali obok słychać rozgrzewkę artystów.
Tymczasem w hallu i w ogrodzie pojawiły się stoły barmańskie i „perkusje” z daniami gorącymi. Znudzeni czekaniem bierzemy cos do picia. Ludzi jakby przybywa, wszyscy coś biorą i gadają. Ile można gadać, skoro przyszło się posłuchać - myślę sobie. Po półtorej godzinie, gdy otworzyły się drzwi do Sali zrozumiałem taktykę. Gości zaprasza się 1,5 godz. Wcześniej, aby zasilili kiesę hotelu korzystając z napojów i potraw z gumowego mięsa (nie do pogryzienia) i wtedy dopiero koncercik. Sześciu białych panów gitarzystów wypadło na scenę w rytmie  Riders from the storm. A potem było granko w duetach i solo, aby się za bardzo nie zmęczyli. Po 1,5 godz. nastąpiła  40min przerwa na kontynuację żucia mięsa i popijania czymś mocniejszym. Potem znów panowie weszli na scenę i rżnęli hity. Nie zabrakło tez akcentów europejskich, wszakże kolonizatorzy wywodzą się z Unii.  Solówki  widać, że panowie ćwiczyli …
Dobrze, że nie jesteśmy czarni, bo bylibyśmy jedyni na tym koncercie, a wydarzenie okazało się wielkim burskim meetingiem. Tłum ok. 300 afrykanerów wokół nas posługiwał się tysiącami słów na „h”. Cała sala wręcz chrobotała.
Spoglądam na ten tłum i stwierdzam, że tak brzydkiego narodu dawno nie widziałem. Blade twarze, opasłe sylwetki,  lansujące modę sprzed co najmniej 20 lat. Dojście do samochodu jest chyba jedynym sportem jaki  oni uprawiają. Fryzury z okresu nowych, odważnych polskich blondynek (czyli lata 80-te) powalają – limahl to mało. Nic dziwnego, że to potomkowie tego niezwykłego kraju, gdzie krowy przebijają urodą kobiety.
Koncert zakończył się po godz. 23 i był dla nas ciekawym wydarzeniem  poznawczym J Jutro idziemy na koncert czarnych wykonawców, aby mieć pełny obraz sceny muzycznej.





piątek, 26 lipca 2013

Brazowy medal

Dżanek w trakcie trwajacego 2 dni oceniania projektów i wywiadów z młodymi naukowcami
Dżanek zdobył brązowy medal w konkursieYoung Scietist Project. Wyróżniono medalami ok. 50 projektów.
Z całej prowincji Komasdal, (w której mieszkamy), do konkursu zakwalifikowało się 240 prac.
Tematy były przeróżne np.: Czy żucie gumy wpływa na lepsze wyniki w nauce? Jak upiec pizze na słońcu? Jak muzyka wpływa na cisnienie krwi? Jakie baterie najlepsze? i wiele wiele innych.







czwartek, 18 lipca 2013

Klasa 4N


klasa 6H


SŁOŃCE I KSIĘŻYC





Słońce wschodzi na wschodzie i zachodzi na zachodzie – i wygląda na to, ze to prawie tak  jak u nas. Po analizie kilku projektów łatwo stwierdzić, że są wspólne prawidła stosowane przez architektów na całym świecie – okna od południa robimy największe –wielkie tafle szkła  od południa!
Otóż  jak zawsze „prawie” robi tutaj wielka różnicę.  Słońce wschodzi na wschodzie, no bo i gdzież miałoby wschodzić, tyle, że porusza się odwrotnie do wskazówek zegara. W południe jest najwyżej i świeci z północy – a okna od południa daje się dlatego, że z południa słońce nigdy nie świeci i dzięki temu można mieć dużo światła bez nagrzewania pomieszczeń.
Dlatego tu kolektory i baterie słoneczne wystawia się na północ.

Księżyc  też niby taki jak u nas, tyle ze brzuchem do dołu…

Co lubią dziewczyny z Angolii?



Kurs francuskiego jest dla mnie kolejnym przyczynkiem do tego, aby poznać zwyczaje i myślenie mieszkańców Afryki. Dziewczyny z pobliskiej Angoli stanowią większość kursantów. Oto kilka odpowiedzi z wczorajszych wywiadów nt preferencji  angolskich dziewczyn:

Ulubiona pora roku?  – zima
Dlaczego? – można się fajnie ubrać.
Ulubione odczucie ?  – odczucie wiatru na skórze
Ulubiony zapach?  – ogniska
Ulubiony dźwięk?  – deszczu o dach
Ulubiony przedmiot ? – komórka
Ulubiony napój?  – woda
Ulubione jedzenie?  – pieczone mięso, ryby
Ulubiona sytuacja?  – jedzenie ze znajomymi

WOLUNTARIAT



Woluntariat w Afryce jest bardzo popularny. Mnóstwo ludzi przyjeżdża,  aby wziąć w ramach woluntariatu udział w różnorakich projektach. To i ja sobie myślę, poszukam jakiejś ciekawej fundacji, która poszukuje woluntariuszy do realizacji ciekawego projektu. Fundacja … prowadzi projekt dot. badania zwyczajów i ochrony populacji namibijskich gepardów. No i co ważne mieści się tylko 50km od stolicy. Piszę do nich, że jestem chętny i proszę o szczegóły jak, gdzie, kiedy?
Odpowiedz przyszła po 15 min, dostałem kupę informacji w formie pdfów. Najciekawsza informacja była taka, ze można przyjechać na najmniej 2 tygodnie, a koszt dziennego udziału w woluntariacie wynosi 900N$.
Chyba nie jestem taki bogaty, żeby być woluntariuszem myślę sobie, ale warto byłoby taką fundacje otworzyć w Polsce i kasować woluntariuszy. To byłby biznes ;-)