W niedzielne popołudnie wybralismy sie do odległej o 60km farmy, gdyż dowiedzielismy sie, ze występuja tam 3 brakujące nam jeszcze gatunki; Wild Dog, Karacal i Leopard. Chłopaki mają a specjalny katalog do odznaczanie 50 najwazniejszych gatunków Namibii. Zostaje nam niestety jeszcze Eland (najwieksza bantylopa), której niestety nie ujrzelismy bedąc na północy.
Karen Bliksen widziała watahę ponad 500 dzikich psów przemieszczajacych się w nieznanym kierunku, niezwracajace uwagi na nic co mijają. To musiało byc wrażenie. Opis powala.
Nam udało sie zobaczyć stado składajace się z 12 osobników, odpoczywajacych w promieniach słońca po pracowitej nocy. W Namibii jest ich tylko 5400 szt wg. najnowszych statystyk. Farmerzy sukcesywnie zmniejszaja ich liczbę, dlatego powstaja fundacje zajmijace sie ich ratowaniem. Watahy Dzikich Psów polują na bydło pod ochrona nocy, dlatego sa tak nielubiane przez farmerów.
Karakal to taki nasz polski Ryś, chyba nawet mniejszy. Na ludzi nie poluje. Zapach mięska wyczuwa bardzo dobrze. Jest wiecznie w drodze, wcale sie nie zatrzymuje. Maćkowi nawej udało sie go dotknąć.
A Leapard to kocie bydle. Na krwiste mięsko zgłasza się pilnie i niestety pozostaje na zamknietym obrzarze wielkiej farmy. Ryk oznajmiajacy zainteresowanie krwista antylopą budzi lęk.
Niestety mój aparat definitywnie odmówił współpracy - więc fotki kamerą :-(.