music

sobota, 10 sierpnia 2013

bez auta :-(




W ostatni weekend koło Long Beach nad Oceanem straciliśmy bezpowrotnie nasz wspaniały i niezawodny pojazd, z którym wiązaliśmy wielkie nadzieje na dalsze podróże. Pijany kierowca próbował nas wyprzedzić na skrzyżowaniu z prędkością dobrze ponad 100km/h, kiedy my skręcaliśmy w prawo.
Dzięki Bogu przeżyliśmy wszyscy bez szwanku. Czuliśmy się jakbyśmy dostali nowe życie. W tej sytuacji spisany na straty LandCruiser znaczy tyle co nic. Sprawca zwiał z miejsca wypadku. Na miejsce przybyła bezmyślna detectiv Calimbo, ale o tym wszystkim długo by pisać… opowiemy jak wrócimy. Grunt, że moją głowę zgrabnie pozszywano w szpitalu  (i to nie byle jakim – bo w tym, w którym rodziła Angelina Jolie z Bradem Pittem), a my szczęśliwie wróciliśmy do stolicy pożyczonym autem.







Takie to miałem wyjątkowe urodziny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz