No więc znalazłem się w mniejszości, która zdała test !!!
Dałem sobie zrobić kolejne zdjęcie i kolejny raz zbadać wzrok i odebrałem mój piękny
papier Learner`s Licence. Teraz mogę 2
lata praktisować po szosach Namibii pod okiem kogoś, kto ma driving, aby podejść do mojego egzaminu
na draiversa. Nie za bardzo mam czas na takie poczynania, wiec niezwłocznie przystępuję
do goglowania za jakimś motocyklem. Nic nie wychodzi, wiec pytam tu i tam. Tak
naprawdę to motocyklistów w Namibii można by policzyć na palcach jednej ręki,
no może dwóch. Wreszcie rozpytując się to tu i to tam dostałem telefon do
gościa, który ma swoje enduro. Dzwonię -
o 16 mam odebrać, więc zapisuje się na
egzamin na jutro. Wdziałem kamizelkę
Pomorskiego Ośrodka Szkolenia Kierowców (w której moja małżonka dotarła rowerem
do Częstochowy) i jadę na egzamin na Driver`s Licence. Tam niestety piłka była krótka - zostałem
zdyskwalifikowany za stan techniczny mojego tajwańskiego pojazdu. Wróciłem więc
do gościa i klaruje co ma być zrobione, pokiwał głowa i obiecał, ze wszystko
naprawi i w przyszłym tygodniu mogę przyjść.
Zdawanie spodobało mi się na tyle, ze postanowiłem poświecić
kolejne 16zł, aby zdać test na ciężarówkę. No tym razem to zdałem na styk, bo
test był bardziej skomplikowany i słownictwo bardziej fachowe. Zdało 13 osób z
40. Oczywiście musiałem przyswoić wiedzę dot. obciążeń ciężarówek. Mnóstwo
zasad podanych w kg i % aby nie przeładować ciężarówki. Zasady bardzo
skomplikowane, gdzie niespełnienie jednego warunku powoduje niemożność jazdy.
Oczywiście nikt tego tu nie kontroluje, tymbardziej, ze na koniec jest akapit,
ze obciążenia nie mogą być o więcej przekroczone niż o 50%. Tak wiec ciężarówek,
które ważą dobrze ponad 50T jest na drogach bez liku. Zrobiłem sobie kolejne
zdjęcie i kolejny raz zbadałem wzrok i odebrałem moje Learner`s Licence na
ciężarówkę.
Teraz szukam wypożyczalni ciężarówek J - to już w ogóle niemożliwe zadanie w tym
kraju. Nasz sąsiad Jansen zabrał mnie do kilku firm, ale tam wszyscy tylko
kiwali głowami. Wybieram się więc po raz kolejny do Road Authority i zaczepiam
wszystkich po kolei, zaczynając od gości security: „może znasz kogoś kto ma ciężarówkę i mógłby jutro przyjechać na
mój egzamin?” Każdy kiwa głowa, zadaje nie mające wpływu na odpowiedź pytania
pomocnicze, nieliczni gdzieś dzwonią. Po godzinie poszukiwań wreszcie mam nr do jakiegoś Sama, który ma
ciężarówkę! Dzwonię - no gościu, widzę, że z angielskim to słabiutko – po 15 min rozmowy mamy jakiś konsensus –
przyjedzie w pon. o 9.00 – godzinę przed
egzaminem, abym mógł popraktisować , choć tak naprawdę, to nie wiem czy mogę mu
wierzyć – muszę …
Zobaczymy …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz