music

wtorek, 20 sierpnia 2013

Fish River Canion




Śpimy gdzieś w kamiennym krajobrazie, przy kamiennej drodze. Noc tak zimna, że rano trudno ruszyć jakakolwiek kończyną. Śniadania nie robimy – za zimno - jedziemy oglądać kanion. Tam spotykamy śmieszna brygadę jadącą „ogórkiem” z Cape. Uncle, chyba ich starszy kolega dowodzi dwoma młodszymi. Chłopaki tez prowadza bloga i zapisują tam wszystkie dobre uczynki na trasie. Nam dali letni wrzątek do herbaty i już mogli zrobić zapis na blogu. Kanion rzeczywiście robi wrażenie, nie musimy już jechać do Colorado. 
Jedziemy szukać ciepłego miejsca na śniadanie. Smakuje wybornie wśród okrągłych głazów. Odjeżdżając postanawiam zajrzeć za intrygującą górę. Rzeczywiście, za nią jest jakiś budynek i to jaki inplant z Bawarii. Robimy fotkę i w drogę. Potem, na stacji wpada mi w oko książka z tym samym bawarskim domem na okładce, zrobione pewnie 100lat wcześniej. Książkę kupujemy – historia niesaaamowita. Bawarski ślusarz imieniem Alfons wyrusza w 1904r jako ochotnik do Namibii, statek osiada na mieliźnie, on obejmuje stanowisko na wysokiej górze gdzie światłem przesyła informacje nt ruchów powstańców, potem zakochuje się w okolicach Fish River Canion i próbuje się wbrew wszelkim przeciwnościom osiedlić na tej ziemi: „Expandet from own land”
Chętnym pożyczymy 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz