Na najbardziej odległych wyspach Parku Moremi, można zamieszkać w
najdroższych lodgach (noc to wydatek ok.
1000$), na wyspy te można dolecieć jedynie awionetką (np. z Johanesburga lub
pobliskiego Maun). Tam wypoczywają różne szychy i amerykańskie gwiazdy. Dla pozostałych
śmiertelników takich jak my pozostaje nocowanie na własne ryzyko, we własnym
namiocie dachowym, wśród dzikich odstępów Moremi. Oczywiście nie zawahaliśmy się podjąć wyzwania i rozbilismy się pod przygodnym
drzewem. Nie czekaliśmy długo, gdy z pobliskich
krzaków zaczął dobiegać donośny głos pompowania materaca. Bardzo się
ucieszyliśmy, ze ktoś obozuje w pobliżu. Nasza radość nie trwała długo
;-(. Ten słyszany przez nas odgłos okazał
się drapaniem się słonia o drzewo. Owy samiec nie omieszkał wstąpić do naszego
obozu bez zaproszenia, albo spoglądając na sprawę z jego punktu widzenia, nie
omieszkał zobaczyć cóz to jest nowego na jego terenie. Ostatecznie gdy był już
zbyt blisko ok. 10m zmuszony byłem użyć odgłosu dwóch garnków, co na gościa
zadziałało i ostatecznie choć niechętnie i ociężale potuptał dalej. Zjedliśmy kolacje, i rozkoszując się odgłosami dżungli i niezwykłym śpiewem żab dzwonkowych zasiedliśmy do ogniska. W atmosferze tysięcy dzwonków dzwoniących
zewsząd spaliliśmy całe drewno.
W
międzyczasie wśród kompletnych ciemności podjechała stara Toyotka serii HZ – to
dwóch Niemców przyjechało dość wiekowym pojazdem z Berlina i szukają właśnie
miejsca, gdzie mogliby się rozbić. No cóż, po dłuższej rodzinnej naradzie w
sprawie ewentualnego nocnego nieprzewidzianego emergency ułożyliśmy się do snu.
Nie zdążyliśmy zmrużyć oka, gdy do naszych uszu dotarł niepokojący dźwięk
łamania gałęzi - lookamy przez okienka -
słoń.
Czekamy i lookamy. Kurcze drugi, trzeci, czwarty. Co robią? Idą dalej,
czy podchodzą? bchodzą obóz – uff! –
może sobie pójdą… Czekamy patrząc przez
malutkie okienka namiotu.
Obchodzą i obchodzą nasz obóz. Kurde, one robią coraz
mniejsze koła.
Po co ten cyrk?
Chcą nas
wziąć sposobem „na ślimaka”?
Idą powoli, a to któryś się załatwi, a to otrze o
drzewo, ale tak naprawdę to jedna wielka ściema, są coraz bliżej i blizej: 10m,
8m – nie to już przesada.
w ciemnosciach widać oczy jednego z naszych gości |
Postanawiam podjąć zdecydowane działania; wkładam buty, otwieram namiot i w ciemnościach widzę słonia na wyciągniecie
trąby.
Zapominając o pewnych
niedogodnościach naszej aluminiowej drabiny zjeżdżam z hałasem z kolejnych szczebelków na ziemię.
Ok!
Załatwione ! –
wystraszyły się
I UCIEKŁY
Przez okienko namiotu patrzymy na wszelki wypadek, czy nie
wracają. Widzimy jakieś biegające
latarki w buszu - od strony, w którą podążyli berlińczycy. Myślą
pewnie, że do przepędzenia słoni wystarczy czołówka :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz