music

środa, 10 kwietnia 2013

B3 - Noc w Moremi NP









Na najbardziej odległych wyspach Parku Moremi, można zamieszkać w najdroższych lodgach (noc to wydatek  ok. 1000$), na wyspy te można dolecieć jedynie awionetką (np. z Johanesburga lub pobliskiego Maun). Tam wypoczywają różne szychy i amerykańskie gwiazdy. Dla pozostałych śmiertelników takich jak my pozostaje nocowanie na własne ryzyko, we własnym namiocie dachowym, wśród dzikich odstępów Moremi. Oczywiście nie zawahaliśmy się podjąć  wyzwania i rozbilismy się pod przygodnym drzewem. Nie czekaliśmy długo,  gdy z pobliskich krzaków zaczął dobiegać donośny głos pompowania materaca. Bardzo się ucieszyliśmy, ze ktoś obozuje w pobliżu. Nasza radość nie trwała długo ;-(.  Ten słyszany przez nas odgłos okazał się drapaniem się słonia o drzewo. Owy samiec nie omieszkał wstąpić do naszego obozu bez zaproszenia, albo spoglądając na sprawę z jego punktu widzenia, nie omieszkał zobaczyć cóz to jest nowego na jego terenie. Ostatecznie gdy był już zbyt blisko ok. 10m zmuszony byłem użyć odgłosu dwóch garnków, co na gościa zadziałało i ostatecznie choć niechętnie i ociężale potuptał dalej.  Zjedliśmy kolacje,  i rozkoszując się odgłosami dżungli i niezwykłym śpiewem żab dzwonkowych zasiedliśmy do ogniska.  W atmosferze tysięcy dzwonków dzwoniących zewsząd spaliliśmy całe drewno.  

W międzyczasie wśród kompletnych ciemności podjechała stara Toyotka serii HZ – to dwóch Niemców przyjechało  dość  wiekowym pojazdem z Berlina i szukają właśnie miejsca, gdzie mogliby się rozbić. No cóż, po dłuższej rodzinnej naradzie w sprawie ewentualnego nocnego nieprzewidzianego emergency ułożyliśmy się do snu. Nie zdążyliśmy zmrużyć oka, gdy do naszych uszu dotarł niepokojący dźwięk łamania gałęzi - lookamy przez okienka  - słoń. 


Czekamy i lookamy. Kurcze drugi, trzeci, czwarty. Co robią? Idą dalej, czy podchodzą?  bchodzą obóz – uff! – może sobie pójdą…   Czekamy patrząc przez malutkie okienka namiotu. 


Obchodzą i obchodzą nasz obóz. Kurde, one robią coraz mniejsze koła. 
 Po co ten cyrk? 
Chcą nas wziąć sposobem „na ślimaka”? 
Idą powoli, a to któryś się załatwi, a to otrze o drzewo, ale tak naprawdę to jedna wielka ściema, są coraz bliżej i blizej: 10m, 8m – nie to już przesada.

w ciemnosciach widać oczy jednego z naszych gości


Postanawiam podjąć zdecydowane działania; wkładam buty,  otwieram namiot  i w ciemnościach widzę słonia na wyciągniecie trąby.    
Zapominając o pewnych niedogodnościach naszej aluminiowej drabiny zjeżdżam z hałasem  z kolejnych szczebelków na ziemię.


Ok!


Załatwione ! – wystraszyły się
I UCIEKŁY  

Przez okienko namiotu patrzymy na wszelki wypadek, czy nie wracają.  Widzimy jakieś biegające latarki w buszu   -   od strony, w którą podążyli berlińczycy. Myślą pewnie, że do przepędzenia słoni wystarczy czołówka   :-)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz